czwartek, 5 listopada 2015

Dzikie prezenty roślinne. Warsztaty.

Wiem że dopiero początek listopada...ale naprawdę nie warto odkładać tego na ostatnią chwilę.
PREZENTY...prezenty są ważne. Prezenty są fajne...uwielbiam robić prezenty.
Bo własnoręcznie skomponowany, zrobiony, zmajstrowany prezent jest wyjątkowy:)



A jeżeli dodatkowo ten prezent jest roślinny, aromatyczny, zdrowy?
Takie właśnie prezenty przygotujecie na naszych warsztatach:)



Wyjdziecie z 7 gotowymi roślinnymi, dzikimi, pięknie opakowanymi podarkami dla siebie lub najbliższych.
Dodatkowo z kilkoma nowymi umiejętnościami.
Nauczymy was jak się robi  cudowne mydło, kolorową i wonną sól do kąpieli, musujące rozgrzewające babeczki, super aromatyczną kawę korzeniową,  wspaniale pachnącą spersonifikowaną herbatę ziołowo-owocową, ocet...może siedmiu złodziei?

Nie zwlekajcie:)

NA OSOBY KTÓRE ZGŁOSZĄ SIĘ DO 7 LISTPADA CZEKA 10% ZNIŻKI NA WARSZTATY:)

Link do warsztatów:
Dzikie Prezenty

Dzika zimowa uczta. Warszaty.

Większość ludzi uważa że to co mogą nam zaoferować łąki, pola i lasy kończy się wraz z nadejściem późnej jesieni i zimy.
Zbieractwo? Dzikie gotowanie?
Ok, ale tylko wiosną, latem...no może jesienią jak są owoce i warzywa...
To nie do końca prawda.



Nawet kiedy zrobi się zimno i opadną już wszystkie liście natura ma nam jeszcze wiele do zaoferowania.
Kłącza, bulwy, korzenie, nasiona, gałązki, zimowe grzyby...nie jest tego wcale tak mało.

 
 


Chcemy przed wami odkryć ten zimowy, tajemny świat...od kuchni.
Przygotowałyśmy specjalną ucztę...zimową ucztę.



Zapraszamy na warsztaty:)
Poznacie na nich dostępne surowce, ich właściwości i zastosowanie...opowiemy wam co można z nimi zrobić i czemu w ogóle warto.
A potem poszalejemy w kuchni i wspólnie przygotujemy wspaniałą ucztę:)
Będzie inspirująco, aromatycznie, smacznie i wesoło:)

UWAGA!
NA OSOBY  KTÓRE ZGŁOSZĄ SIĘ DO NAS DO DNIA 7 LISTOPADA CZEKA 15% ZNIŻKI NA WARSZTATY:)

Link do wydarzenia:
Dzika kuchnia. Edycja zimowa.



Zapraszamy:)



wtorek, 13 października 2015

Wszystkie odsłony owsianki i o beta-glukanie słów kilka.

Przyszła późna jesień. Ciemne, chłodne, wilgotne poranki.
Wiatr, deszcz i sezon na infekcje...
Ciepłe śniadania które latem były tylko jedną z opcji teraz stały się koniecznością i dla zmarzniętego ciała i dla naszego systemu immunologicznego...
Jednym z najlepszych rozwiązań jest owsianka.

Wielu z was krzywi się na samą myśl. Ale powiem wam coś... Jeżeli tak jest to oznacza że po prostu nie znaleźliście na nią jeszcze swojego sposobu.
Ja osobiście jestem zdania że o ile słodkie owsianki są w porządku, to te wytrawne nie mają sobie równych.. Próbujcie!
A warto bo płatki owsiane mają  szereg zalet.

Owies zawiera 10-20% więcej białka niż inne zboża, w tym posiada wiele aminokwasów egzogennych. To aminokwasy których potrzebujemy ale możemy pozyskać je tylko z pokarmu.
Zawierają też kilka razy mniej gliadyny może się więc znaleźć w jadłospisie osób chorych na celiakię. Ziarna owsa zawierają też nienasycone kwasy tłuszczowe, w tym kwas oleinowy.
A co najważniejsze zawierą fruktany i beta-glukany.
Fruktany poprawiają wchłanianie wapnia oraz gospodarkę lipidową. Mają właściwości prebiotyczne co oznacza że pozytywnie wpływają na stan naszej jelitowej flory bakteryjnej.
Skupię się jednak dzisiaj na beta-glukanie. To polisacharyd występujący w ścianach komórkowych drożdży, grzybów i owsa właśnie.
Beta-glukan uaktywnia układ odpornościowy głównie poprzez aktywację makrofagów, a więc przyjmując beta-glukan stajemy się odporniejsi na infekcje. Jednak makrofagi pozostają aktywne tylko 72h więc trzeba dbać o regularne jego przyjmowanie.

To co? Zachęceni do jedzenia owsianki?
Jeżeli jeszcze was nie przekonałam to pokażę wam cztery zupełnie odmienne sposoby na tę potrawę. Dwie na słodko i dwie wytrawne.
Każdy znajdzie coś dla siebie:)

Przyznam że ja najczęściej zalewam płatki owsiane po prostu wodą z odrobiną soli i taką bazę proponuję do wszystkich wersji ale równie dobrze możecie użyć mleka, mleka roślinnego lub soku owocowego.

1. Owsianka " pumpkin pie" z dynią, daktylami i przyprawami korzennymi.
Słodka, ciasteczkowa , prawie jak deser:)

składniki: porcja ugotowanej owsianki , ugotowana lub surowa zmiksowana dynia, kilka posiekanych daktyli, przyprawy korzenne: mielony cynamon , ziele angielskie, sproszkowany imbir, szczypta gałki muszkatołowej, melasa karobowa do smaku.
Można użyć każdej innej melasy lub  miodu ale uważam że melasa karobowa nadaje fantastyczny czekoladowo-karmelowy posmak.

Przygotowanie: Do miseczki nakładamy porcję owsianki, na to nakładamy kilka łyżek zmiksowanej dyni, posypujemy posiekanymi daktylami, przyprawami korzennymi a na koniec polewamy melasą karobową do smaku.




2. "Dzika" owsianka z sezonowymi owocami.
To owsianka bazująca na zebranych przeze mnie, ususzonych i świeżych owocach.
Dodatek berberysu, rokitnika, owoców róży i derenia wzbogaca ją o witaminę C i ciekawy smak.

składniki: porcja ugotowanej owsianki, suszone i świeże dzikie owoce jesieni: np.berberys, rokitnik, dzika róża, dereń. Oraz: suszona morwa, rodzynki. Kilka posiekanych orzechów włoskich i melasa morwowa lub miód do smaku.

Przygotowanie: do miseczki nakładamy owsiankę, posypujemy wybranymi owocami i posiekanymi orzechami, polewamy melasą morwową do smaku.



3. Owsianka z serkiem ricotta ( lub twarożkiem z nerkowców), palonym masłem i smażonymi listkami szałwii.
Klasyczne połączenie ale zupełnie inaczej. Zamiast ricotty świetnie sprawdza się twarożek z nerkowców.

Składniki: porcja ugotowanej owsianki, kilka łyżek serka ricotta lub serka z nerkowców, 3 łyżki masła, 3-4 listki świeżej szałwii, 1/2 łyżeczki skórki otartej z cytryny

Przygotowanie: Masło rozgrzewamy na patelni, wrzucamy na rozgrzane listki szałwii i smażymy kilkanaście sekund aż staną się chrupkie. Delikatnie wyjmujemy i odkładamy na bok. Masło ogrzewamy jeszcze chwilę aż delikatnie zbrązowieje. Odstawiamy.
Do miseczki nakładamy owsiankę, polewamy palonym masłem, nakładamy serek ricotta lub twarożek z nerkowców, dekorujemy listkami szałwii i posypujemy skórką cytrynową.



4. Owsianka z jogurtem greckim, pistacjami, sumakiem i oliwą z oliwek.
Owsianka łącząca wiele moich ulubionych smaków. W stylu greckim. z ukochanym sumakiem octowcem jako przyprawą.

Składniki: porcja ugotowanej owsianki, 2-3 łyżki gęstego jogurtu greckiego, łyżka posiekanych pistacji, łyżeczka sumaku, 2-3 łyżki dobrej jakości oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia, ew. odrobin soku z cytryny.

Przygotowanie: Do miseczki nakładamy porcję owsianki, przykrywamy jogurtem, posypujemy pistacjami i sumakiem. polewamy oliwą i ewentualnie dla zaostrzenia smaku skrapiamy sokiem z cytryny.


Dla dociekliwych więcej o owsie i beta glukanie:
Tutaj i tutaj :)

P.s. wiecie że nasi przodkowie jedli owsiankę już 32 000 lat temu?
Cały artykuł przeczytacie tu :)))

Smacznego!
 
 
 
 

 

czwartek, 17 września 2015

Herbatka z owoców tarniny i zaproszenie w wyjątkowe miejsce.

 

Nie wiem czy istnieje piękniejsza jesień niż ta górska.
Wyobraźcie sobie ciepłe niskie słońce odbijające się w kolorowo wybarwionych lasach i trawach na górskich stokach...ścieżki obrośnięte dojrzałą tarniną, dzikim głogiem, różą i kaliną...
Przywioskowe jabłonie i grusze na tle wzniesień targanych wiatrem...i to powietrze...rześkie, czyste i aromatyczne jak żadne inne.
Wyobraźcie sobie długie spacery ze zbiorem jesiennych owoców, nasion i ziół z przystankami na wsłuchanie się w przestrzeń i podziwianie widoków.
A potem powrót z pełnymi koszami w ciepłe obejście gdzie szybko nastawia się herbatę na gorącym piecu opalanym drewnem , przerabia te dary i oddaje się rozmowom i odpoczynkowi w miłym towarzystwie.
Tak mam nadzieję będzie wyglądać chociaż część mojej tegorocznej jesieni.
Jadę w słowackie Pieniny tuż za naszą granicą do miejsca jedynego w swoim rodzaju. Do Biotopu Lechnica.
I was też zapraszam. Możecie mi towarzyszyć!:)




O Biotopie i ludziach którzy go tworzą pisałam już raz czy dwa (klikklik). Teraz zapraszam na wspólne warsztaty. Będziemy zbierać, przetwarzać, wędzić, podziwiać i uczyć się o roślinach, tradycyjnych metodach zbieractwa, przetwórstwa oraz fermentacji:)
Ja będę was wprowadzać w arkana sztuki tworzenia octów z ciekawych surowców, maceratów o różnorakim zastosowaniu, kiszonek i innych nie tak oczywistych metod fermentacji. Zastanowimy się też jak ciekawie wykorzystać całe dobro jesiennej górskiej przyrody:)
A Marek (Etnobotanicznie.pl ) opowie wiele o roślinach, tradycyjnym zbieractwie, przetwórstwie i przechowywaniu oraz wędzeniu.
Oczywiście najwięcej czasu spędzimy na rewelacyjnych górskich trasach Zamagurza oraz zajęciach praktycznych ( np. budowie suszarnio-wędzarni owoców).

TERMIN WARSZTATÓW: 23-25- października 2015
Więcej informacji i zapisy: TUTAJ




Jedną z bohaterek spotkania będzie tarnina ( Prunus spinosa) inaczej tarka lub ciarki.
A dokładniej jej owoce.
Niesłusznie trochę zapomniana bo ma przecież liczne zalety.
Była używana m. in. do leczenia biegunek i nieżytów żołądka.
Zawiera sporo garbników, alkaloidów, pektyn i witaminy C oraz flawonów. Działa ściągająco, przeciwzapalnie, przeciwkrwotocznie i bakteriostatycznie.

Najczęściej robi się z niej nalewki ale ja zaproponuję coś innego: owocową tarninową herbatę...a raczej odwar ponieważ tarninę najpierw się suszy a potem suszoną gotuje kilka minut.
Najlepiej zbierać ją właśnie w październiku :)

TARNINOWA HERBATA (ODWAR Z OWOCÓW)

2 łyżki suszonych owoców tarniny zalewamy szklanką wody i gotujemy pięć minut pod przykryciem na małym ogniu. Odstawiamy na 15 minut. Przecedzamy. Pijemy kilka razy dziennie w małych ilościach (ok.100ml)

Taką herbatkę stosujemy przy problemach z trawieniem,  niestrawności, biegunkach, chorobie wrzodowej a nawet w zapaleniu gardła.

A jako składową możemy dodawać suszoną tarninę do mieszanek herbacianych. Z nią będzie tylko smaczniej.

kwiat tarniny

sobota, 16 maja 2015

Zielone szparagi pieczone z oliwą kurdybankową

Zaczął się sezon na szparagi!!!
Ci co je kochają już o tym wiedzą i od jakiegoś czasu zwiedzają bazarki i sklepy w poszukiwaniu swoich idealnych szparagowych pęczków.
Ja zdecydowanie bardziej lubię zielone.
Wyraziste i wiosenne.

Pierwsze zawsze robię w podobny sposób: piekę w piekarniku.
Tym razem z małą wariacją w postaci oliwy kurdybankowej.




OLIWA KURDYBANKOWA
pół szklanki dobrej oliwy
garść kurdybanka (Bluszczyk kurdybanek Glechoma hederacea L.) można zastąpić bluszczykiem kosmatym (Glechoma hirsuta Walds.& Kit) lub innym ulubionym aromatycznym ziołem.

Oliwa kurdybankowa jest banalna do zrobienia. Wystarczy zebrać garść kurdybanka. Drobno go posiekać, wsypać do słoiczka i zalać połową szklanki dobrej oliwy na 24h. Potem odcedzić (albo i nie jak nie przeszkadzają nam kawałki listków) i używać do czego chcemy. Przechowujemy do tygodnia w lodówce.



PIECZONE SZPARAGI PIECZONE Z OLIWĄ KURDYBANKOWĄ

Składniki:

pęczek szparagów
oliwa kurdybankowa
sól
1-2 ząbki czosnku
czarny świeżo utłuczony pieprz

Przygotowanie:

1.Szparagi umyć, odłamać końcówki. Ułożyć w formie do pieczenia.

2. Polać oliwą kurdybankową (2-3 łyżki), posypać solą i utłuczonym pieprzem. Delikatnie przemieszać.

3. Zapiekać w piekarniku nagrzanym do temp 180 stopni aż szparagi delikatnie się zrumienią.( 10-15 minut)

Podawać gorące:)

środa, 13 maja 2015

Aksamitny mus karobowy z jadalnymi kwiatami.

Zakochałam się w karobie już dobrych parę lat temu.
Nie szukałam specjalnie zamiennika kakao bo nie jestem na niego uczulona ale wyczytałam gdzieś że nie zawiera fenyloetyloaminy i dlatego nie powoduje migren z którymi walczę odkąd pamiętam.
Jest też bezpieczny dla psów( kakao i czekolada są dla nich trujące) no i jest całkiem wartościowy.
Więc kupiłam, spróbowałam i zostałam zauroczona.
Bardzo lubię jego lekko słodkawy...może nawet miodowy posmak. Uwielbiam melasę karobową...szczególnie w klasycznym połączeniu z pastą tahini.

Ale dzisiaj mam dla was inną propozycję.
Zapraszam na aksamitny, aromatyczny karobowy mus na bazie awokado z dodatkiem jadalnych kwiatów: płatków pigwowca, kwiatów jasnoty białej i lilaka.



AKSAMITNY MUS KARBOWY NA BAZIE AWOKADO Z JADALNYMI KWIATAMI

Składniki:

2 dojrzałe, miękkie awokado
2-4 łyżki karobu w proszku ( w zależności od upodobań)
łyżeczka soku z cytryny
miód, syrop z agawy lub melasa morwowa lub karobowa do smaku (ok.1 łyżki)
ew. odrobina wanilii lub cynamonu niekoniecznie)

dodatkowo: jadalne kwiaty: płatki pigwowca, kwiaty lilaka, kwiaty jasnoty itp.



Przygotowanie:

1. Awokado obrać ze skórki i usunąć pestkę.Przełożyć do miski. Dodać sok z cytryny.
Dodać karob i słodzik i wszystko dokładnie zblendować na gładką masę.

2. Gotowy mus przełożyć do pucharków i posypać jadalnymi kwiatami.

Smacznego!
Bez trudu...bez godzin w kuchni...kolorowo i wiosennie:)






poniedziałek, 11 maja 2015

Moskole z kurdybankiem

Gościłam ostatnio w górach.
I zatęskniłam. Za ochrypłymi głosami kogutów nad ranem..za szumem rzeki za polem. Za zapachem czeremchy i wodą ze studni. Za nocnym szczekaniem psa i odgłosami łapek kun na dachu.
Za rozgrzaną blachą w kuchni opalanej drewnem na której zawsze piekły się pyszności.

I postanowiłam zrobić je...te ultraproste ziemniaczane górskie placki których smak czasem mi się śni.
Nie mam kuchni opalanej drewnem...nie mam więc gorącej grubej blachy ale piekarnik też dał radę.

Ale ponieważ nie dałabym i tak rady przyrządzić ich tak jak robiła to babcia postanowiłam podkręcić je bluszczykiem kosmatym ( Glechoma hirsuta Waldst.&Kit) bliskim kuzynem kurdybanka ( Glechoma hederacea L.).
Przywiozłam go z gór gdzie jest bardzo częsty. Również jadalny jak kurdybanek o podobnym ale trochę delikatniejszym aromacie. Dlatego przepis nazwałam moskolami z kurdybankiem.
Kurdybanek jest popularniejszy i oba mogą być stosowane zamiennie.



MOSKOLE Z KURDYBANKIEM

Składniki:

pół kilo ugotowanych i dokładnie utłuczonych ziemniaków
250g mąki
pół łyżeczki soli
2-3 łyżeczki posiekanego bluszczyku kosmatego lub kurdybanka

Przygotowanie:

1. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać i zagnieść gładkie ciasto.

2. Piekarnik rozgrzać ( z blachą w środku) do 200stopni

3. Z ciasta lepić okrągłe placuszki średnicy ok. 6 cm i grubości 1cm. Łatwiej to będzie robić jeżeli lekko zwilżymy ręce.

4. Układać je na rozgrzanej blasze (bez tłuszczu!) i piec z obu stron na rumiano. placki pieką się chwilę czasu. Nie należy ich za wcześnie przewracać bo na początku przywierają lekko ale kiedy się zrumienią łatwo odchodzą od blachy.

Smacznego!



Można podawać z kwaśną śmietana, bryndzą, sosem grzybowym lub pomidorowym.
Wedle gustu.

niedziela, 10 maja 2015

Sprawozdanie z warsztatów w Czerwonym Klasztorze i sałatka na pochmurne dni.

Wróciłam...
Wróciłam ale potrzebowałam trochę czasu żeby poukładać w głowie wszystkie doznania, wspomnienia i radości.
Tegoroczne warsztaty w Czerwonym Klasztorze na Słowacji były inne niż w zeszłym roku.
Więcej w nich było u mnie skierowania do wewnątrz.
Więcej samotności (ale nie osamotnienia!) i kontemplacji.
Ale były wspaniałe!:)
Jak zawsze szczerze polecam!

Zjechaliśmy do Czerwonego Klasztoru pod wieczór. Zachwycenia górskimi krajobrazami zaczęły się już dużo wcześniej.
Z niecierpliwością czekałam na spotkanie ze znajomymi z poprzedniej edycji i na nowe twarze:)
I na pierwsze spotkanie w murach klasztornych.
Alicja przywiozła cały kosz bułeczek z czarnuszką i czosnkiem niedźwiedzim...ktoś inny ciasteczka.
Zasiedliśmy w fotelach, na łóżkach, na kanapie i podłodze...i poczułam się od razu jak wśród swoich :)

To jedna z niesamowitych cech tych warsztatów i osoby Marka.
Potrafi skupić wokół siebie bardzo ciekawych ludzi i każdy może być tu sobą. A przecież jesteśmy z wielu różnych bajek. Czasem z drastycznie różnymi zainteresowaniami.
Biolodzy, artyści, informatycy a nawet spece od betonu;)

W tym roku ponieważ wiosna w górach opóźniła się o dwa tygodnie trafiliśmy na przepiękny czas kwitnących tarnin. Tworzyły na zboczach gór białe zbiorowiska zwane czyżnie (klik ) które wyjątkowo malowniczo ozdabiały krajobraz.
Równie zachwycająco wyglądały łąki kwitnących pierwiosnek a warsztaty w terenie (z dużą dawką wiedzy etnobotanicznej) pozwalały nasycić się tym wszystkim:)

Widok na Trzy Korony ( na zboczu widać biało kwitnące tarniny)
 

Widok na przełom Dunajca
 
Kwitnące tarniny przyciągające chmary zapylaczy
 


Spotkałam wiele roślin których już nie było w zeszłym roku: łuskiewnika różowego, zdrojówkę rutewkowatą, pierwiosnkę wyniosłą...botaniczny szał:)
Całość dopełniały wieczorne wykłady (m.in. przepięknie ilustrowany wykład o wiosennych roślinach na Krecie) oraz wesołe życie towarzyskie( obiady w lokalnej knajpie U Petrika) i własne wycieczki np. przełomem Dunajca.

Lulecznica Kraińska

Łuskiewnik Różowy
 


Poznałam kilka nowych ciekawych i przemiłych osób (polecam stronkę Sylwii Element Earth ).
Nagadałam się ze znajomymi z poprzednich edycji:)
Poprzebywałam w przyrodzie...wróciłam zrelaksowana i szczęśliwa:)


Bardzo fajnym elementem warsztatowym była wizyta w powstającym Biotop Lechnica gdzie zaznajamialiśmy się z permakulturą oraz zjedliśmy najlepsze naleśniki na świecie smażone na żywym ogniu popijając je herbatką z lawendy i gojnika:)
O tym miejscu pisałam już tutaj i zachęcam wszystkich do wsparcia projektu. Czasu coraz mniej!
Zajrzyjcie :Polak Potrafi Biotop Lechnica .

Biotopowy chrobotek
 


Ostatniego dnia narwałam trochę zieleniny na górskich łąkach,w tym moje ulubione młodziutkie lipowe listki i po powrocie do domu zrobiłam z nich przepyszną sałatkę...kto nie próbował.. koniecznie musi nadrobić:)




SŁONECZNA SAŁATKA Z MŁODYCH LISTKÓW LIPY I POMIDORKÓW KOKTAJLOWYCH

Składniki:
garść młodziutkich listków lipy
garść pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół

sos musztardowy:
2 łyżki oliwy
łyżka ulubionej musztardy
ząbek czosnku
odrobina soku z cyryny
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

1. Na talerzyku rozkładamy umyte listki lipy i połówki pomidorków.

2. Robimy sos: sól rozpuszczamy w soku z cytryny, dodajemy oliwę i musztardę i zmiażdżony ząbek czosnku. dokładnie mieszamy. Doprawiamy pieprzem. Polewamy nim sałatkę.

Smacznego!:)



środa, 29 kwietnia 2015

Biotop Lechnica- miejsce niezwykłe.

Właśnie siedzę nad walizką. Już drugi rok z kolei w swoje urodziny wybieram się w miejsca przepiękne. Bogate botanicznie i krajobrazowo.
Do wyjątkowych ludzi i na wyjątkowe warsztaty.
Już jutro będę podziwiać majestat i piękno Pienin.
Nie mogę się doczekać!

I o tych miejscach, planach, wyjątkowych projektach i ludziach chciałabym dzisiaj napisać...zapoznać was z nimi i zachęcić do zaangażowania:)

Goryczka
 


Biotop Lechnica to projekt-miejsce które  właśnie powstaje tuż za naszą granicą w pięknych górskich krajobrazach Zamagurza. Zaledwie 20 minut spacerem od polskiej granicy, we wsi Lechnica.
Biotop oznacza miejsce do życia.
To miejsce które w założeniu ma być otwarte...będą tam organizowane warsztaty, staże, koncerty....wszystko w duchu zrównoważonego rozwoju i regionalizmu. Muzyka, botanika, permakultura i wiele innych tematów w jednej lokalizacji.
Dla wszystkich którzy szukają kontaktu z przyrodą,regeneracji, ciekawych spotkań wśród inspirujących osób.
Ja poznałam Marka i Anię na warsztatach etnobotanicznych i od razu polubiłam.
To wyjątkowi ludzie, ze wspaniałymi pomysłami...mający zdolność gromadzenia wokół siebie równie inspirujących i ciekawych postaci.
A cechami charakterystycznymi całości jest przyjazna, otwarta atmosfera i gotowość do dzielenia się zgromadzoną wiedzą i doświadczeniem.

chrobotek


Myślę że wielu z was odnajdzie w tym projekcie coś dla siebie:)
Możemy pomóc w jego urzeczywistnieniu!
Wystarczy wejść na stronę: Polak Potrafi Biotop Lechnica  zarejestrować się (to zaledwie chwila) i wpłacić parę groszy..to mniej niż bilet do kina a pomoc ogromna!!!
Są tu wszystkie informacje o projekcie i ludziach którzy go tworzą:)

Zachęcam też do polubienia strony poświęconej Biotopowi Lechnica na facebook:
BiotopLechnica
oraz do dołączania do wydarzenia:
Budujemy Biotop Lechnica!

Lulecznica kraińska


A tu parę słów na temat projektu od Marka i Ani:)



Gorąco i szczerze polecam waszej uwadze, projekt, miejsce i ludzi!!!
Pozdrawiam i do zobaczenia po powrocie:)

sobota, 25 kwietnia 2015

Dukkah- jedna z najlepszych mieszanek przyprawowych.

Uwielbiam mieszanki przyprawowe...pod kilkoma warunkami.
Koniecznie własnej produkcji, koniecznie z dobrej jakości składników i koniecznie świeże tak żeby nie zwietrzały.

Mieszanki z okolic Syrii, Egiptu i całego świata arabskiego są najbliższe memu sercu.
A jedną z dwóch które stosuję najczęściej i prawie do wszystkiego jest dukkah.

Dukkah to mieszanka egipska. Przepisów na nią tyle ile domów. Wypróbowałam kilkanaście i z czystym sumieniem mogę polecić tę:)
Podstawą są orzechy. Mogą być różne ale najczęściej używa się laskowych.Ja uwielbiam wersję z orzechami włoskimi.
Charakterystyczna jest też konsystencja. Nie za bardzo sypka. Grudkowata.
Gotową mieszankę przechowujemy do miesiąca w hermetycznym pojemniku:)

za


DUKKAH (wersja zmodyfikowana z książki Jerozolima Yotam Otolengi, Sami Tamimi i innych przepisów)

Składniki:

80g orzechów włoskich lub laskowych ze skórką
3 łyżki pestek słonecznika]
1 łyżka nasion kuminu
1 łyżka ziaren pieprzu( ja najbardziej lubię zielony)
6 łyżek ziaren kolendry
2 łyżeczki nasion sezamu
1 lyżeczka nasion czarnuszki ( więcej niż w oryginalnym przepisie bo uwielbiam)
pół łyżeczki dobrej morskiej soli
1,5 łyżeczki czerwonej sproszkowanej słodkiej papryki

Przygotowanie:

1.Orzechy rozrzucamy na blasze do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 160 stopni na kilkanaście minut. Wyjmujemy i wrzucamy do miseczki. To samo robimy z pestkami słonecznika ale skracamy czas do 10 minut. Za każdym razem uważamy żeby ziarna nam się nie przypaliły.

2.Zabieramy się za przyprawy. Rozgrzewamy (bez tłuszczu!) patelnię o grubym dnie i wrzucamy nasiona kuminu. Prażymy pół minuty. przerzucamy do miseczki.
to samo robimy z pieprzem. Następnie z kolendrą. A na końcu z nasionami czarnuszki i sezamu.
Prażenie przypraw oddzielnie  zdecydowanie poprawia aromat mieszanki.

3. Orzechy laskowe wrzucamy do ściereczki i pocieramy żeby zdjąć skórkę.

4. Do moździerza wsypujemy orzechy, słonecznik i miażdżymy (ale nie za drobno!)
To samo robimy z nasionami kuminu, kolendry, pieprzu i mieszanki sezamu z czarnuszką.

5.Wszystko razem mieszamy i dodajemy sól i paprykę.

Przechowujemy do miesiąca w hermetycznie zamykanym pojemniku.

ZASTOSOWANIE

Mówiąc szczerze stosuję ją prawie do wszystkiego. Najlepiej sprawdza się do posypywania sałatek, duszonych lub pieczonych warzyw, ciecierzycy, fasoli itp.
często posypuję nią kanapki albo ryż z dodatkami.
Lubię dodawać ją do pieczonych buraków albo do kaszy jaglanej.

Smacznego!:)





wtorek, 7 kwietnia 2015

Rewelacyjny i prosty krem karobowy z ciecierzycy

Są takie rzeczy do których zbierasz się jak do pogłaskania jeża a potem stukasz się w głowę i zastanawiasz czemu...CZEMU tak długo zwlekałaś:)
Ten krem jest tego świetnym przykładem.
Lubię wszystko co w nim jest: olej słonecznikowy, ciecierzycę, melasę morwową i karob ale ciągle wydawało mi się że razem to jakoś nie będzie grać.
Nic bardziej mylnego...kiedy więc ostatnio zostało mi sporo bezpańskiej ugotowanej ciecierzycy a z półeczki zerkał na mnie karob postanowiłam w końcu wcielić mój pomysł w życie.
No bo najwyżej mi nie posmakuje:)



Ale posmakował i to bardzo...z obiecywaną nutellą ma niewiele wspólnego ale moim zdaniem jest świetny!!!
Polecam:)




KREM KAROBOWY Z CIECIERZYCY

Składniki:

1,5 szklanki ugotowanej ciecierzycy ( ja gotuję z odrobiną sody dla uzyskania gładkiej konsystencji po zmiksowaniu) można użyć ciecierzycy z puszki.
2-3 łyżki karobu (można więcej wedle uznania)
2-3 łyżki miodu, syropu z agawy, melasy morwowej itp. nie polecam cukru lepiej żeby słodzik miał formę płynną. Można użyć więcej lub mniej wedle upodobań
Ok 1/2 szklanki neutralnego w smaku oleju (ja użyłam słonecznikowego bo lubię ale myślę że arachidowy albo rzepakowy też dadzą radę. Odradzam oliwę i inne wyraziste oleje)
pół łyżeczki pasty waniliowej albo startej skórki pomarańczowej lub zmielonego cynamonu ( niekoniecznie)

Przygotowanie:

1.Wszystkie składniki wrzucamy do wysokiego pojemnika i dokładnie miksujemy na gładką masę.
Ewentualnie dodajemy więcej słodu albo przypraw.

I tyle!:)




środa, 1 kwietnia 2015

Dzikie five o'clock czyli herbaty, kawy i zdrowe napary z łąk, pól i lasów. Zapraszamy na warsztaty:)

Przyszła wiosna. Przyszły nowe plany i projekty.
Razem z Gosią z bloga Miastożercy zapraszamy na warsztaty o herbatach, kawach i naparach ziołowych które możemy zebrać i zrobić sami bo wszystko co potrzebne rośnie na trawnikach, polach, łąkach i w naszych lasach.
Nie zabraknie pyszności z dodatkiem herbaty i kawy:)



 Więc jeśli i was ciągnie na pola i do lasu a dodatkowo chcielibyście :

▪Dowiedzieć się co to jest i jak smakuje Iwan czaj oraz herbata z żelaznej damy naszych ogródków...
▪Wiedzieć jak fermentować ziołowe herbatki w domu i jakie rośliny wybrać do tego celu...
▪Poznać całą listę roślin którymi można zastąpić klasyczne herbaty...
▪Zaznajomić się z sezonowym kalendarzem ziołowych naparów...
▪Nauczyć się stosować ziołowe herbatki w popularnych dolegliwościach...
▪Zrobić kilka klasycznych herbacianych mieszanek ziołowych...
▪Odkryć co wspólnego z kawą ma cykoria, przytulia i żołędzie...
▪Zdobyć wiedzę jak samemu przygotować zdrowsze wersje kawy...
▪Zachwycić gości smakowymi cukrami, dodatkami, przyprawami...
▪Na chwilę przenieść się do innych krajów za sprawą rosnących w nich popularnych roślin...
▪I przede wszystkim miło spędzić czas przy wspaniale pachnącym parującym kubku a potem wrócić do domów z głową pełną pomysłów...

Przyjdźcie na nasze dzikie five o'clock :)
Będzie lepiej niż u Szalonego Kapelusznika!
 
Wszystkie informacje i zapisy TUTAJ
 
:)

 

Wiosenne porządki czyli korzenny kisiel z czarnego bzu.

Przyszła wiosna.
Przez ziemię przebija się mnogość kiełków, gałązek, źdźbeł i listków.
Widzę młode rozetki tasznika i mniszka lekarskiego.
Swoje żółte łebki wychylają kwiaty podbiału i ziarnopłonu wiosennego. Kwitnie forsycja i miodunka.
Na krzewach i drzewach zielona mgiełka z pączków i listeczków bo przecież jeszcze nie liści.
Obudziły się krety i pierwsze latolistki cytrynki. Czasem widuję odrętwiałą jeszcze muchę lub pszczołę.

Pora się przeciągnąć. Powoli, spokojnie...nacieszyć tymi pierwszymi oznakami powracającego życia.
Ciągnie nas do nowalijek...do tej pierwszej świeżości i zieleni...ale...

Posprzątajmy najpierw szafki...wykończmy ostatnie słoiczki dżemów i konfitur.
Pootwierajmy butelki z sokami z aronii lub bzu...zróbmy miejsce na nowe...jeszcze przyjdzie czas na zbiory...dajmy odetchnąć florze...poczekajmy aż troszkę okrzepnie...

Ja też zajrzałam z wieczora do przetrzebionego po zimie kredensu...
A tam prawdziwy skarb: butelka soku z owoców czarnego bzu. Skondensowane, ciemnoczerwone zdrowie.
Akurat jest dość chłodno więc po dodaniu odrobiny pieprzu, cynamonu i goździków przerobiłam go na bogaty w smaku, korzenny kisiel. W przyszłym roku zrobię więcej soku z bzu taki był pyszny!

Skombinujcie  sok i też spróbujcie, zrobicie to samo:)




KORZENNY KISIEL Z OWOCÓW CZARNEGO BZU

Składniki:

2 szklanki soku z owoców czarnego bzu
kawałek kory cynamonu
1-2 goździki
kawałek pieprzu kubeba (można zastąpić 1-2 ziarenkami czarnego )
łyżka mąki ziemniaczanej
ewentualnie brązowy cukier lub inny słodzik do smaku




Przygotowanie:

1 Do rondelka wlej 3/4 soku ( pół szklanki wymieszaj z mąką ziemniaczaną i odstaw ) dodaj przyprawy i cukier do smaku, zagotuj i gotuj jeszcze ok 1-2 minut na małym ogniu.

2. Zestaw z ognia i cały czas intensywnie mieszając żeby nie zrobiły się grudki wlej sok wymieszany z mąką ziemniaczaną.

3. Dokładnie wymieszaj i mieszając (nadal na małym ogniu!) doprowadź do zagotowania i zgęstnienia.

4. Zdejmij z ognia i porozlewaj do pucharków lub kubeczków.

5. Jedz gorący, ciepły lub ostudzony. Bez dodatków lub np. z dodatkiem ubitej śmietanki kokosowej.

Smacznego!!!
Wspaniałej wiosny! :)