niedziela, 10 maja 2015

Sprawozdanie z warsztatów w Czerwonym Klasztorze i sałatka na pochmurne dni.

Wróciłam...
Wróciłam ale potrzebowałam trochę czasu żeby poukładać w głowie wszystkie doznania, wspomnienia i radości.
Tegoroczne warsztaty w Czerwonym Klasztorze na Słowacji były inne niż w zeszłym roku.
Więcej w nich było u mnie skierowania do wewnątrz.
Więcej samotności (ale nie osamotnienia!) i kontemplacji.
Ale były wspaniałe!:)
Jak zawsze szczerze polecam!

Zjechaliśmy do Czerwonego Klasztoru pod wieczór. Zachwycenia górskimi krajobrazami zaczęły się już dużo wcześniej.
Z niecierpliwością czekałam na spotkanie ze znajomymi z poprzedniej edycji i na nowe twarze:)
I na pierwsze spotkanie w murach klasztornych.
Alicja przywiozła cały kosz bułeczek z czarnuszką i czosnkiem niedźwiedzim...ktoś inny ciasteczka.
Zasiedliśmy w fotelach, na łóżkach, na kanapie i podłodze...i poczułam się od razu jak wśród swoich :)

To jedna z niesamowitych cech tych warsztatów i osoby Marka.
Potrafi skupić wokół siebie bardzo ciekawych ludzi i każdy może być tu sobą. A przecież jesteśmy z wielu różnych bajek. Czasem z drastycznie różnymi zainteresowaniami.
Biolodzy, artyści, informatycy a nawet spece od betonu;)

W tym roku ponieważ wiosna w górach opóźniła się o dwa tygodnie trafiliśmy na przepiękny czas kwitnących tarnin. Tworzyły na zboczach gór białe zbiorowiska zwane czyżnie (klik ) które wyjątkowo malowniczo ozdabiały krajobraz.
Równie zachwycająco wyglądały łąki kwitnących pierwiosnek a warsztaty w terenie (z dużą dawką wiedzy etnobotanicznej) pozwalały nasycić się tym wszystkim:)

Widok na Trzy Korony ( na zboczu widać biało kwitnące tarniny)
 

Widok na przełom Dunajca
 
Kwitnące tarniny przyciągające chmary zapylaczy
 


Spotkałam wiele roślin których już nie było w zeszłym roku: łuskiewnika różowego, zdrojówkę rutewkowatą, pierwiosnkę wyniosłą...botaniczny szał:)
Całość dopełniały wieczorne wykłady (m.in. przepięknie ilustrowany wykład o wiosennych roślinach na Krecie) oraz wesołe życie towarzyskie( obiady w lokalnej knajpie U Petrika) i własne wycieczki np. przełomem Dunajca.

Lulecznica Kraińska

Łuskiewnik Różowy
 


Poznałam kilka nowych ciekawych i przemiłych osób (polecam stronkę Sylwii Element Earth ).
Nagadałam się ze znajomymi z poprzednich edycji:)
Poprzebywałam w przyrodzie...wróciłam zrelaksowana i szczęśliwa:)


Bardzo fajnym elementem warsztatowym była wizyta w powstającym Biotop Lechnica gdzie zaznajamialiśmy się z permakulturą oraz zjedliśmy najlepsze naleśniki na świecie smażone na żywym ogniu popijając je herbatką z lawendy i gojnika:)
O tym miejscu pisałam już tutaj i zachęcam wszystkich do wsparcia projektu. Czasu coraz mniej!
Zajrzyjcie :Polak Potrafi Biotop Lechnica .

Biotopowy chrobotek
 


Ostatniego dnia narwałam trochę zieleniny na górskich łąkach,w tym moje ulubione młodziutkie lipowe listki i po powrocie do domu zrobiłam z nich przepyszną sałatkę...kto nie próbował.. koniecznie musi nadrobić:)




SŁONECZNA SAŁATKA Z MŁODYCH LISTKÓW LIPY I POMIDORKÓW KOKTAJLOWYCH

Składniki:
garść młodziutkich listków lipy
garść pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół

sos musztardowy:
2 łyżki oliwy
łyżka ulubionej musztardy
ząbek czosnku
odrobina soku z cyryny
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

1. Na talerzyku rozkładamy umyte listki lipy i połówki pomidorków.

2. Robimy sos: sól rozpuszczamy w soku z cytryny, dodajemy oliwę i musztardę i zmiażdżony ząbek czosnku. dokładnie mieszamy. Doprawiamy pieprzem. Polewamy nim sałatkę.

Smacznego!:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zawsze mi cieplej na sercu kiedy zostawisz komentarz:) Za każdy dziękuję!Pozdrawiam!