środa, 30 lipca 2014

Domowy ocet z białej porzeczki i oregano.

Kiedy pierwszy raz przeczytałam o robieniu domowego octu przyznam że z jednej strony zafascynowało mnie to a z drugiej popukałam się w głowę...kto teraz ma czas, chęć i po co właściwie...
Jednak idea octu robionego w domowym zaciszu od Ado Z została zasiana i w krótkim czasie zakorzeniła się całkiem dobrze w moim skołatanym pomysłami umyśle:)

HERBINESS rozpływała się nad jego zaletami i kolejne znane mi osoby zaczęły próbować swoich sił.
No dobra..to ja też...ale gdzie tam jakiś normalny z jabłek...

Zamarzył mi się jakiś dziwny, nietypowy, nie do kupienia w sklepie.

Zdecydowałam się na ananasowy i z białej porzeczki z ziołami.

Ananasowy nie wyszedł z mojej winy bo nie dość dokładnie zabezpieczyłam go przeciw muszkom owocówkom ale ten z blanki z oregano udał się idealnie:)
Jest mniej kwaśny niż te dostępne w sklepie i ma delikatny lecz wyczuwalny zielno- porzeczkowy aromat:)

Stoi sobie teraz i się klaruje:)

A dzisiaj wstawiam następne trzy ( jakie? na razie tajemnica...bo octomania to mania która jak złapie to już nie puści:)

DOMOWY OCET Z BIAŁEJ PORZECZKI Z OREGANO

Skladniki:

owoce białej porzeczki
świeże oregano( ja dodałam kwiaty, akurat miałam w nadmiarze)
drożdże winne(opcjonalnie)
cukier
woda



PRZYGOTOWANIE:

1. Owoce i zioła wkładamy do słoja i zalewamy zimną wodą z rozpuszczonym cukrem i dodatkiem drożdży winiarskich. Słoik czy inny pojemnik zabezpieczamy gazą przed dostaniem się muszek owocówek, bardzo lubią fermentujące cuda.

Proporcja: 4 łyżki cukru i 1g drożdży winiarskich na litr wody.

2. Po kilkunastu godzinach zaczną powstawać bąbelki. Rozpocznie się fermentacja alkoholowa a potem octowa...bąbelki znikną a całość zacznie mieć delikatny octowy zapach.
U mnie całość trwała ok. 3 tygodni. Ocet od czasu do czasu mieszamy.

3. Teraz ocet zlać i przefiltrować. Odstawić do sklarowania ( u mnie na dnie osiadają jeszcze śmietki;))


Powodzenia!!!

Acha! Zapraszam na OCTOMANIĘ gdzie można popodziwiać octowe cuda i znaleźć w razie czego pomoc i poradę:)





poniedziałek, 28 lipca 2014

Spring Rolls z marynowaną pietruszką i jadalnymi kwiatami.

Lubicie korzeń pietruszki?
Nie? Tak! Nie wiem?...

Najwyższy czas docenić ten biały korzonek.
Marchewka jest używana do tylu wspaniałości a pietruszce jakoś skąpi się zaszczytów.
Niesprawiedliwie. Jest słodkawa, aromatyczna i pyszna.

Kwiaty też nie mają zwykle szczęścia lądować na talerzach inaczej niż smutnawa dekoracja cukiernicza.

Zbierzmy więc razem te dwie sierotki i przygotujmy fantastyczne letnie rollsy z papieru ryżowego.



SPRING ROLLS Z MARYNOWANĄ PIETRUSZKĄ I KWIATAMI NIECIERPKA

Składniki:

2 nieduże ładne korzenie młodej pietruszki
kawałek wędzonego tofu
10-12 ładnych liści młodego szpinaku
ulubione kiełki
10-12 kwiatów niecierpka himalajskiego (lub innych jadalnych kwiatów)
10-12 płatów papieru ryżowego

na marynatę: sos sojowy, olej arachidowy, łyżeczka octu ryżowego
cukier trzcinowy







Przygotowanie:

1. Pietruszkę umyć, obrać i pokroić w cienkie słupki. Zalać marynatą zrobioną z 2 łyżek oleju arachidowego, dwóch łyżek sosu sojowego i łyżki octu ryżowego. Wymieszać i odstawić na pół godziny.

2. Na patelni rozgrzać odrobinę oleju i smażyć zamarynowaną pietruszkę aż zmięknie i lekko się zrumieni. Pod koniec smażenia posypać szczyptą cukru trzcinowego żeby się skarmelizowała. Przestudzić.

3. Tofu pokroić w słupki. Liście szpinaku umyć i osuszyć. Kwiaty niecierpka oberwać z gałązek.

4. Do płaskiej miski wlewamy trochę letniej wody.
Każdorazowo zanurzamy płat papieru ryzowego na kilka sekund. Układamy na desce. Na nim kładziemy kwiat niecierpka. Na kwiatku niecierpka liść szpinaku a na nim pietruszkę, tofu i kiełki.
Zawijamy ( dolny kawałek, prawy i lewy bok a następnie zwijamy w rulonik - łatwe wizualnie przedstawienie procesu zawijania TUTAJ  )

Do Spring Rollsów możemy zrobić ulubiony sos albo jest solo:)
Idealne na kolację lub lekki obiad:)

Smacznego!!!

czwartek, 24 lipca 2014

Orzeźwiająca surówka: marchew/ nerkowce/ czarna porzeczka

Upały nie odpuszczają...cieszą się wieczne zmarzluchy...wygrzewają swoje kosteczki na plażach i ławeczkach.

A zimnoluby?
Cierpią...polewają się wodą, noszą wielkie kapelusze i śpią w mokrych prześcieradłach...

I nie chce im się jeść...no chyba że coś chłodnego, orzeźwiającego i kolorowego.
Taką surówkę na przykład...z porzeczkami.

Dodawania czarnych porzeczek do dań i sałatek nauczyła mnie kuchnia arabska w której nie jest to rzadkie połączenie. Ale pyszne. Zaręczam.




SURÓWKA : MARCHEW/ NERKOWCE/ CZARNA PORZECZKA

Składniki:

dwie-trzy starte na grubych oczkach marchewki
garść namoczonych  nerkowców (zalewamy na 2-3 godziny wodą,odcedzamy)
garść dojrzałych, ładnych czarnych porzeczek

na sos: oliwa, sól,pieprz

Przygotowanie:

1. Marchewkę wymieszać z nerkowcami i porzeczkami.

2. Sałatkę posolić (niewiele) , popieprzyć i polać odrobiną oliwy.

Smacznego!!!

środa, 23 lipca 2014

Sałatka z młodych ziemniaków z kwiatami oregano.

Wiele popularnych ziół pięknie kwitnie a kwiaty te są aromatyczne, urocze i  jadalne.
Wiele poradników odradza też pozwalanie na to jednak ja jakoś nie mogę się zwykle zmusić do obcięcia pędu kwiatowego.
Niech i roślinka ma coś z życia;)
A ja z roślinki kiedy tak na nią patrzę i potem jak ją zajadam:)

Oregano wytwarza śliczne  kwiatostany delikatnych jasnofioletowych kwiatków i robi to obficie.
Jeżeli dodamy do tego młode ziemniaki, dobrą sól morską, świeżo mielony czarny pieprz,czosnek i dobrą oliwę uzyskamy wyśmienitą sałatkę na ciepło. Idealna jako dodatek do dania głównego albo samodzielną kolację.
Uwaga, wciąga!:)

Oczywiście możecie użyć zwykłego oregano. Kwiaty mają ten sam , tylko delikatniejszy, aromat.





SAŁATKA NA CIEPŁO Z ZIEMNIAKÓW I KWIATÓW OREGANO

Składniki:

ugotowane i ostudzone młode ziemniaki pokrojone na ćwiartki
garstka kwiatów oregano (lub parę gałązek listków)
3-4 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
2-3 łyżki oliwy
sól i pieprz

Przygotowanie:

1. Oliwę rozgrzać na patelni. Wrzucić czosnek i krótko podsmażyć.

2. Dodać pokrojone ziemniaki i podsmażyć aż się lekko zrumienią.

3. Dodać posiekane kwiaty oregano (parę zostawić do dekoracji) , grubo zmielona sól i czarny pieprz.
Wymieszać delikatnie i jeszcze chwilę podsmażać.

Gotową sałatkę ozdobić zachowanymi kwiatami i od razu podawać.

Smacznego!!!

wtorek, 22 lipca 2014

Prażone pestki arbuza z solą morską i kuminem.

Następnym wpisem miała być granita arbuzowo - miętowa ale niestety jak to rasowa gapa skasowałam sobie wszystkie zdjęcia. Muszę zrobić i sfotografować jeszcze raz.

A póki co zapraszam do pełniejszego korzystania z dobrodziejstw kawonu:)
Jestem bowiem pewna że  wyrzucacie arbuzowe pestki i skórkę.
A to błąd. Nie dość że pestki są jadalne to jeszcze bardzo zdrowe i bardzo smaczne:)
Zawierają białko, witaminy ( w tym z grupy B) i mikroelementy np. magnez:)


Spodobają się zagorzałym chrupaczom.




PRAŻONE PESTKI ARBUZA Z SOLĄ I KUMINEM

Skladniki:

pestki arbuza, umyte, osączone i osuszone na papierowym ręczniku ( starczy zwykle ok 1-2 godzin)
sól morska
kumin (utłuczony w moździerzu lub zmielony)
łyżka oliwy z oliwek



Przygotowanie:

1. Na patelni rozgrzać oliwę. Wrzucić na nią pestki arbuza, kumin i posypać  odrobiną soli.

2. Prażyć na bardzo małym ogniu aż kumin zacznie wydzielać intensywny zapach a pestki arbuza staną się chrupiące (ok. 2 minut) Uważać żeby ich nie przypalić!

Smacznego!




piątek, 18 lipca 2014

Trawnikowe sushi

Podziwiam doskonałość mistrzów sushi.
Z przyjemności patrzę jak idealnie przygotowują zgrabne pakieciki i serwują z artyzmem.

Ten ideał  mi imponuje. Czasem  sama chciałabym osiągnąć taki poziom mistrzostwa.
Jednak nie leży to w mojej naturze.
Powtarzalność. Odwzorowanie. Taśma. Tradycja.

Lubię transformować, zmieniać, dodawać, dostosowywać do zaistniałej sytuacji.
Działam pod wpływem emocji i warunków jakie akurat panują.

Czasem za to płacę a czasem wygrywam:)

Trawnikowe sushi okazało się udanym przykładem dostosowania do potrzeb.
Zachciało mi się sushi...ale miałam tylko ryż i nori i żadnego wypełnienia oprócz połówki smętnego pomidora.
I tu pojawia się moc chwastów.
Są wszędzie. Niezależnie od miejsca i warunków. Wytrzymałe, silne osobniki.
Wystarczy wyjść na trawnik czy do ogródka i już masz piękny bukiet pyszności które można zużyć w dowolnie wybranym celu.
Mój trawnik wyjątkowo bogato obdarował nas mniszkiem i babką lancetowatą:)

Dlatego moje sushi jest trawnikowe.
Dlatego dodaje je do akcji Inez :"Chwast na medal" (KLIK )
No bo czy tacy wybawiciele nie zasługują na nagrodę i docenienie?:)

a tutaj  jeszcze jeden przykład mojego rolowania: Klik



TRAWNIKOWE SUSHI

Składniki:

płaty nori
szklanka ryżu do sushi
gotowa zaprawa do ryżu
młode listki mniszka i babki lancetowatej
inne ulubione dodatki np. tofu lub awokado

do podania: sos sojowy, wasabi, plasterki marynowanego imbiru.



Przygotowanie:

1. Ugotować ryz zgodnie z przepisem na opakowaniu ( ja kupiłam taki który najpierw się płucze, potem krótko namacza, zagotowuje i gotuje na małym ogniu ok.10 minut a potem zostawia na jakiś czas pod przykryciem. Następnie miesza z odpowiednią ilością zaprawy do ryżu).

2. Młode listki chwastów blanszujemy w gorącej wodzie lub krótko podsmażamy na oliwie. Warto pokroić babkę na mniejsze kawałki bo trudno będzie ładnie pokroić porcje jeżeli zostawimy ją w całości.Odstawiamy.

3. Pozostałe składniki (pomidor, awokado, tofu itp.) kroimy w paski.

4. Płat nori układamy na macie do zwijania, smarujemy ryżem ( zostawiając ok.1 cm wolnego od dalszego brzegu) , układamy na nim składniki naszego sushi np. listki babki i zwijamy w ciasny rulon. Kroimy na porcje. Podobnie postępujemy z każdym następnym płatem.

5. Podajemy z ulubionymi dodatkami: sosem sojowym, wasabi itp.

Smacznego:)

wtorek, 15 lipca 2014

Musztarda szczawiowa czyli "chwast na medal" ciąg dalszy:)

W poprzednim poście pisałam trochę o tym jaka to fajna roślina ten szczaw (klik ) i że nie musi koniecznie występować w postaci zupy szczawiowej.

Udowodniłam to raz i teraz robię to po raz wtóry.
Musztarda szczawiowa podbiła bowiem moje serce.

Jest prosta w przygotowaniu: potrzebujesz tylko ulubionej musztardy i  sporej garści szczawiu.
Polecam jednak wybrać chociaż trochę ostrzejszą odmianę bo szczaw powoduje że smak całości jest łagodniejszy za to dodaje jej świeżej, kwaśnej nuty.

Możecie używać jej jak zwykłej musztardy lub do przyprawiania sosów albo sałatek.
Zdecydowanie, przynajmniej ostatnio, moja ulubiona:)

P.s. A wiecie że nasiona szczawiu też są jadalne? Niedługo wam to pokażę:)



MUSZTARDA SZCZAWIOWA

Składniki:

słoiczek ulubionej musztardy
garść szczawiu




Przygotowanie:

1. Szpinak umyć, posiekać, dodać do musztardy i zmiksować na gładki krem. Przechowywać w lodówce ok tygodnia:)


Hummus ze szczawiem i akcja "Chwast na medal"!

Niedawno miałam wielką przyjemność bawić u moich przyjaciół w przepięknym domku nad Narwią.
Dom ma równie piękny ogród gdzie ku mojej radości odkryłam całe połacie szczawiu:)
Słabo użytkowanego.

Przywiozłam ze sobą spore ilości tych kwaśnych, strzałkowatych liści.

Ze szczawiem łączy mnie więź szczególna ponieważ jego zbieranie było jednym z moich pierwszych poważnych obowiązków kiedy byłam dzieckiem.
Kiedy babcia chciała zrobić szczawiową zupę wołała mnie i mówiła żebym poszła na łąki i nazrywała kilka garści. To była żmudna praca bo listki szczawiu polnego ( Rumex acetosella) są dużo mniejsze niż szczawiu zwyczajnego ( Rumex acetosa) rosnącego u moich znajomych.
To właśnie były moje pierwsze wspomnienia z "chwastobrania":) i wryły mi się głęboko w pamięć.
Tak samo jak to że zawsze w drodze powrotnej sporo listków znikało w mojej buzi zanim zdołałam dotrzeć do czekającej babci:)))

Lubię szczaw również dlatego że jest tak powszechny. Występuje u nas ok. 20 gatunków w tym trzy gatunki o strzałkowatych, kwaśnych listkach: zwyczajny, polny i rozpierzchły. Wszystkie trzy można zbierać i zajadać:)
Szczególnie że zawierają sporo mikroelementów i witaminy C. Niestety także kwasu szczawiowego dlatego osoby chore na kamicę nerkową lub artretyzm powinny zachować szczególną ostrożność spożywając tę roślinkę.

Kiedy zobaczyłam nową akcję Inez z HERBINESS "Chwast na medal" od razu pomyślałam o jego kandydaturze:)
I udowodnię wam że nie musi występować tylko pod postacią zupy!

Czy ktoś jeszcze tak jak ja ma serce dla szczawiu?:)



HUMMUS ZE SZCZAWIEM

Składniki:
szklanka gotowanej ciecierzycy ( może być z puszki)
spora garść świeżych liści szczawiu
2 ząbki czosnku
łyżka tahini (pasta z sezamu)
2-3 łyżki oliwy
sól, pieprz do smaku



Przygotowanie:

1.Szczaw umyć i posiekać.

2. Ząbki czosnku obrać i zmiażdżyć.

3.Wszystkie składniki (szczaw, ciecierzycę, tahini, czosnek ,oliwę i przyprawy) zmiksować na gładką pastę, ewentualnie jeszcze raz doprawić.

Smacznego!:)






piątek, 11 lipca 2014

Crumble jagodowe z rozmarynem.

Jestem z natury leniwa.
Tak, tak wiem że w to trudno uwierzyć ale taka jest smutna prawda ;)
W związku z tym zwykle wybieram przepisy mało skomplikowane, szybkie ale pyszne
Dlatego moją preferowaną formą deseru latem jest kruszonka z owocami:)

Zaczął się sezon na jagody.
A więc pora zaszaleć.

A to jagodowe szaleństwo doprawić odrobiną rozmarynowego aromatu.
Pasuje...i smakuje:)



JAGODOWA  KRUSZONKA Z ROZMARYNEM

Składniki:

kruszonka:
szklanka mąki
150g masła roślinnego
pół szklanki cukru

owoce:
dwie szklanki przebranych i opłukanych jagód
gałązka świeżego rozmarynu
ew. łyżka mąki ziemniaczanej




Przygotowanie:

1.Robimy kruszonkę: mąkę, posiekany tłuszcz i cukier wyrabiamy końcówkami palców aż osiągnię grudkowata konsystencję. Wstawiamy na godzinę do lodówki.

2.Jagody przesypujemy do naczynia do zapiekania. Jeżeli nie lubimy dużej ilości soku w kruszonce możemy wymieszać je z łyżką mąki ziemniaczanej.

3. Gałązkę rozmarynu obieramy z listków i drobno je siekamy. Posypujemy jagody.

4. Kruszonkę wyjmujemy z lodówki, posypujemy nią ciasto i zapiekamy ok.20 minut w temp.180 stopni aż się ładnie zrumieni.

Smacznego!!!



poniedziałek, 7 lipca 2014

Lemoniada z czarnej porzeczki i rozmarynu

Znowu nawiedza nas fala upałów.
Jeżeli tak jak ja kiepsko znosicie wysokie temperatury to pewnie wlewacie w siebie duże ilości płynów.

Nudzi mnie jednak zwykła lemoniada.
Znam jej smak na pamięć i mówiąc szczerze nigdy mnie do końca nie zadowalała.
Jeżeli tylko mam na to jakiś wpływ tworzę swoje własne połączenia smaków.
Np. Czarną porzeczkę z rozmarynem.

Czarna porzeczka to moja ulubiona porzeczka.
Lubię jej kwaśność, żywiczny aromat i jedyny w swoim rodzaju intensywny kolor skórki.
Używam nie tylko jej owoców ale i wspaniałych aromatycznych liści. Do nalewek i herbat.

Mój sentyment pochodzi chyba jeszcze z czasów dziecięcych. Moja babcia miała mały owocowy kącik w gospodarstwie gdzie rosły maliny, agrest i porzeczki.
Zawsze siadałam pod krzakami i w gorące dni wdychałam aromat rozgrzanych owoców i liści.
Czarna porzeczka pachniała najpiękniej.
Zamiłowanie do jej bukietu zapachowego został we mnie głęboko i gdy tylko pojawiają się pierwsze porzeczki wybieram właśnie ją.
Od paru lat mam to szczęście mieszkać w miejscu gdzie w ogrodzie jest duży krzak i czasem wstaję rano i na dzień dobry wciągam głęboko do płuc zapach listowia.

Lubię też bardzo lekkie, orzeźwiające nuty rozmarynu niepozbawione delikatnego żywicznego posmaku który właśnie kojarzy mi się też z czarną porzeczką.

Połączyłam więc obie rzeczy w lemoniadzie. I wiecie co? To  świetna kompozycja.
Koniecznie spróbujcie:)



LEMONIADA Z CZARNEJ PORZECZKI Z ROZMARYNEM

Składniki:

szklanka owoców czarnej porzeczki, umytych i odszypułkowanych
1-2 łyżeczki świeżych listków rozmarynu
woda mineralna (0,5l)
lód



Przygotowanie:

1. Czarną porzeczkę zmiksować i przetrzeć przez sitko.

2. Do uzyskanego musu wrzucić listki rozmarynu. Lekko rozgnieść.

3. Dopełnić całość wodą mineralną i lodem.

Smacznego!!!

niedziela, 6 lipca 2014

Prosta pasta z bobu i " kwitnące kanapki"

 Jest już bób!

Zawsze najbardziej czekam na ten młodziutki który jem ze skórką podsmażony z  odrobiną oliwy i czosnku.

A ten większy, po pierwszych uniesieniach ( czyli jedzeniu na kilogramy) przerabiam na przepyszną zieloną pastę.

Naprawdę warto spróbować chociaż raz!
Zaręczam że można się uzależnić:)

A gotowe, zielone jak łąka kanapki można posypać sezonowymi jadalnymi kwiatami : nagietka, ogórecznika, szałwii, nasturcji czy ślazu.

Ja wybrałam tym razem nagietek. Jedne z moich ulubionych przydomowych kwiatów.

Więcej kwiatowych przepisów można zobaczyć u mnie TUTAJ .

A jeśli chcecie  pooglądać więcej kwitnących kanapek ( i przy okazji zostać zainspirowanym) to zapraszam do HERBINESS i wyników jej konkursu. Nie mogłam ostatnio się napatrzeć jakie piękne kanapki wymyślili uczestnicy:)



PASTA Z BOBU Z KUMINEM

Składniki:

szklanka ugotowanego bobu obranego ze skórki
jeden zgnieciony ząbek czosnku
2-3 łyżki oliwy
łyżeczka podprażonych i rozgniecionych w moździerzu nasion kuminu
opcjonalnie: pół łyżeczki posiekanej świeżej mięty
sól,pieprz

Przygotowanie:

1. Bób, czosnek, kumin i oliwę zmiksować na gładka masę. Dodać miętę, sól i pieprz do smaku. Wymieszać.

Smacznego!!!

Najprostsze letnie pomidory pieczone z czosnkiem i tymiankiem.

Jak lato to pomidory.
Aromatyczne, jędrne i słodkie.
Aż żal dodawać do nich skomplikowanych przypraw, zabijać w duszonych wieloskładnikowych potrawach, ukrywać w sałatkach.

Niech będą głównym bohaterem kolacji na tarasie.
Na przykład pieczone. Z odrobiną oliwy, czosnku i tymianku.



POMIDORY PIECZONE Z CZOSNKIEM I TYMIANKIEM

Składniki:

Ładne, mięsiste pomidory.
oliwa
czosnek
świeży lub suszony tymianek
sól i świeżo mielony czarny pieprz



Przygotowanie:

1. Pomidory umyć, przekroić wzdłuż na pół (jeżeli kupujemy podłużne) i ułożyć  na blasze przecięciem do góry.

2. Czosnek obrać i pokroić na cienkie plasterki.

3. Pomidory polać oliwą, posypać czosnkiem i tymiankiem. Posolić i dodać pieprz.

4. Piec około 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

Smacznego!!!

Morele pieczone z lawendą i tymiankiem.

Parę dni temu zajrzałam na  jeden z ulubionych blogów. Do KUCHARNI ..a tam patrzą na mnie piękne zapiekane morele w towarzystwie panna cotty .

Uśmiałam się bardzo bo parę godzin wcześniej włożyłam do koszyka kilkanaście moreli ,szczerze mówiąc, nie wiadomo po co...
Ale po obejrzeniu przepisu...wiedziałam  że tak miało być:)

Wymyśliłam sobie pomarańczowy obiad.

Więc do tego samego koszyka trafiły też pomarańczowe, podłużne pomidorki.
Było przepysznie:)



MORELE PIECZONE Z LAWENDĄ I TYMIANKIEM

Składniki:
Ładne, dojrzałe morele. Ilość dowolna:)
cukier trzcinowy
syrop klonowy
świeże lub suszone kwiaty lawendy
świeże lub suszone listki tymianku



Przygotowanie:

1. Morele umyć, przekroić na pół, usunąć pestkę

2. Poukładać przecięciem do góry na blasze do pieczenia.

3. Polać każdą połówkę łyżeczką syropu klonowego i posypać cukrem trzcinowym.

3. Posypać delikatnie kwiatami lawendy i tymiankiem.

4. Piec ok 15 minut w piekarniku nagrzanym do 160 stopni.

Smacznego!!!

Można podawać solo, z bitą śmietaną (np. kokosową ) albo w połączeniu z innym deserem