niedziela, 1 maja 2011

Botwinkowe szaleństwo- tarta mega wiosenna

Patrzyła na mnie ze straganu i mówiła: weź mnie! mnie! Nooo!

No to wzięłam...i zrobiłam...tartę botwinkową...a właściwie wiosenną bo oprócz niej znalazł się tam młodziutki szczypiorek, rzodkiewki, koperek i natka...prawdziwe zielone szaleństwo:)



Składniki:

kruche ciasto:
1/2 kg mąki
dwa żółtka+białko
2/3 kostki zimnego pokrojonego masła
szczypta soli
ew.odrobina lodowatej wody

Nadzienie:
pęczek botwinki
Po pół pęczka szczypiorku i koperku
parę rzodkiewek
trochę natki
jajko
śmietana 18%(pół kubka)
oliwa
sól,pieprz do smaku

Składniki na ciasto(oprócz białka) szybko zagniatamy aż do uzyskania konsystencji wilgotnej kruszonki( można calkowicie ale uważam że nie jest to potrzebne) i wkładamy do lodówki na godzinę.
Botwinkę myjemy, siekamy i dusimy na odrobinie oliwy.
Zestawiamy z ognia, dodajemy posiekany koperek,natkę i szczypiorek i pokrojone drobno rzodkiewki.
Doprawiamy wedle uznania:)

Formę na tartę smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą. Schłodzonym ciastem wylepiamy dno i brzegi.Zostawiamy trochę ciasta na kruszonkę.
Nakłuwamy dokładnie widelcem i pieczemy w piekarniku z termoobiegiem nagrzanym do 200 stopni aż się miło zrumieni.
Ja żeby mieć pewność że nie zrobią mi się purchle kładę na wierzch papier do pieczenia i obciążam całość suszoną fasolą albo grochem.
Mam taki specjalny, wielokrotnego użytku;)

Podpieczony spód smarujemy zostawionym białkiem i chwilkę zapiekamy.

Farsz wykładamy na spód z kruchego ciasta, zalewamy jajkiem wymieszanym ze śmietaną( można jeszcze doprawić np. pieprzem) i posypujemy odłożoną kruszonką.
Pieczemy jeszcze ok.15-20 minut:) Kruszonka powinna się przyrumienić a farsz zescalić.

Ciasto było tak dobre że poszło bardzo szybko:) a osób do degustacji nie było wcale tak dużo.
Ledwo zdążyłam sfotografować przekrojoną tartę:D


Smacznego!

22 komentarze:

  1. ile zdrowia w tej tarcie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A najlepsze że to takie smaczne zdrowie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe połączenie :) ja botwinkę jadłam zwykle w chłodniku, nigdy na ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Fiona,Gruszka z fartuszka: naprawdę polecam...odkryłam botwinkę na ciepło już dawno temu i ją wielbię:)
    Duś:dzięki!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja widziałam wczoraj taką wątłą botwinkę, że nie wróżyłam jej nawet tego, że dotrwała by ze mną do w drodze do domu, ale do tarty by się pewnie nadała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu: wiesz, ja uważam że ciało to nie śmietnik(tak mnie nawet uczono) więc jak była wątła to może lepiej że sobie została tam gdzie była...bedą ładniejsze:) grunt to jakość produktów:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Pyszny pomysł na nadzienie. Iście wiosenny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. oj szaleństwo i do tego jakie pyszne;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na mnie też patrzyła a się jej oparłam. Niestety

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiu,Panno Malwinno: miło mi niezmiernie:)
    Kabamaigo: nic straconego, sezon trwa:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. mniaaaam daj mi troche

    OdpowiedzUsuń
  12. No niestety...nie ocalał ani kawałek...tarta jest już wspomnieniem...:(

    OdpowiedzUsuń
  13. Danie jest dla mnie zaskoczeniem - bardzo pozytywnym:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aniu: Fajnie, miłe zaskoczenia są bardzo pozytywne:)

    OdpowiedzUsuń
  15. można kawałeczek?
    Pysznie się prezentuje

    OdpowiedzUsuń
  16. Margot: Już jest tylko na zdjęciach:))
    Asiu:Bo wiosna jest pyszna!

    OdpowiedzUsuń
  17. Botwinkowa, cudnie :) zjadłabym teraz, zaraz!

    OdpowiedzUsuń
  18. Evitaa::)hahaha...to tylko kupić ,zrobić i jeść,jeść,jeść,pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. oo z botwinką to musiała byc pyszna...;) ja sie chyba we wtorek na rynek wybiorę

    OdpowiedzUsuń

Zawsze mi cieplej na sercu kiedy zostawisz komentarz:) Za każdy dziękuję!Pozdrawiam!