Wprawdzie pogoda jeszcze nie sprzyja ale przecież jesteśmy optymistami więc pora przygotować się na gorącą porę:)
W mnogości rzeczy które kupiłam były też dwa pęczki szczawiu...podobały mi się bardzo ale powiem szczerze że kupując je nie miałam na nie pomysłu...ale powiedziałam sobie że najwyżej przyjdzie mi zrobić normalną szczawiową.
Na szczęście parę dni temu, na urodziny, dostałam książkę o kuchni kresowej.
Na początku nie byłam szalenie zachwycona...bez obrazków...mała...ale jak wieczorem do niej usiadłam to skończylam ją wertować po północy.
I to skończyłam całkowicie zauroczona.
A jeszcze lepsze było to że jednym z pierwszych przepisów jaki wpadł mi w oko był przepis na chłodnik pohorański na bazie...SZCZAWIU oczywiście:)
I wyszedł obłędnie dobry!
Jeden z lepszych chłodników jaki jadłam. a jadłam ich trochę. Lekko kwaskowy, z kremową nutką.Z orzeźwiającym posmakiem ogórka.
Zdecydowanie polecam.
Przepis pochodzi z: "Kuchnia Kresowa" Małgorzata Caprari.
Składniki:
1kg szczawiu
2 świeże ogórki
8 szklanek wody
3 jajka ugotowane na twardo
garść szczypiorku(duża)
szklanka śmietany
sól
Ja zrobiłam z połowy składników i dodałam stosunkowo trochę mniej wody bo lubię gęste zupy.
Dodatkowo dodałam świeżo zmielony pieprz.
Przygotowanie:
Szczaw przebrać, wypłukać,posiekać i ugotować w osolonej wodzie.Ostudzić.
Ogórki zetrzeć na tarce i wrzucić do zupy. Posiekać szczypiorek. Posiekać jajko.
Chłodnik zabielić śmietaną i do każdej porcji dodać po łyżce szczypiorku i łyżce posiekanego jajka.
Doprawić pieprzem.
Przyznam od razu że szczypiorek wrzuciłam cały do zupy i wymieszalam. Tylko pieprz i jajko dawałam do każdej porcji.
To na pewno nie jest ostatnia potrawa z kresów jaka mam w planach...
SMACZNEGO!
Uwielbiam! Bardzo fajny przepis:)
OdpowiedzUsuńChetnie bym spróbowała, bo szczaw to ja uwielbiam :))
OdpowiedzUsuńPat, Majano: To jest już nas trzy!:))
OdpowiedzUsuńmysle ze i ja sie skusze :)
OdpowiedzUsuńPiękny, świeży szczaw :)
OdpowiedzUsuńChłodniki to ja nie bardzo, mam nadzieję, że kiedyś do nich "dojrzeję" ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Takiego chłodnika to ja jeszcze nie jadłam. Brzmi ciekawie. Tylko za oknem deszcz - pogoda niechłodnikowa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlciaky vel Olcik: A jaki masz stosunek do szczawiu?
OdpowiedzUsuńPaulina J.: To w ramach niepoprawnego optymizmu że jutro będzie już cieplej:)
ciekawy przepis, w mojej balkonowej doniczce właśnie powoli sobie wzrasta szczaw, więc zapisuję przepis aby go przetestować:)
OdpowiedzUsuńU dziadka dużo szczawiu na polu się kryje, ale u nas tylko rodzice za nim przepadają. :)
OdpowiedzUsuńA właśnie ostatnio rozmawiałam z Panem R., że tęskno mi do szczawiówy. A skoro tak, i to bym chętnie wsunęła ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis. Chętnie wypróbuję, gdy uda mi się kupić szczaw.
OdpowiedzUsuńszczaw bardzo lubię, ciekawa propozycja z jego wykorzystaniem
OdpowiedzUsuńGoh.: Daj znać jak przetestujesz:)
OdpowiedzUsuńPluskotka: może w tej formie też ci przypadnie do gustu?
Zemfiroczka: mi od szczawiówy też bo wszystko na razie poszło na chłodnik:)))
OSa,Hania-Kasia: Właśnie dlatego wybrałam go jako pierwszy, ale mam nadzieję nie ostatni.
Kaś: więc jest nas coraz więcej:)))
Jak dla mnie to nowość, ale nie mam nic przeciwko temu by poznać to Cudo na talerzu ;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Biedr_ona: polecam z czystym sumieniem jak tylko zrobi się cieplej:)
OdpowiedzUsuńBrzmi rewelacyjnie! Zresztą widzę, że wzbudził powszechne zainteresowanie :)
OdpowiedzUsuńPrzepis zapisuję i muszę koniecznie wypróbować. Szczaw mam "pod ręką" - już wyrósł młody w ogródku ;)
Pzdr gorąco Aniado
Ps. Bardzo mi się podoba Twoje motto :)
OOo jak ja dawno nie jadłam szczawiu!
OdpowiedzUsuńI przypomniały mi się łąki pełne szczawiu....świeżutkiego, delikatnego, chrupiącego....Oczywiście przepis biorę w ciemno, bo zimie mówię zdecydowane precz i czekam z niecierpliwością na trochę słońca i ciepła :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze najlepsze życzenia :) Po drugie uwielbiam chłodniki i szczaw, muszę zrobić taką zupkę - pycha :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńLepszysmak: daj znać jak wyszło!
OdpowiedzUsuńBurczymiwbrzuchu; Na szczęście sezon jest już rozpoczęty!:)
Szarlotek::)i taka postawa mi się podoba:)
Ka.wo: dziękuje za życzenia i również pozdrawiam!
Właśnie wróciłam z majówkowego wyjazdu na Litwę i chłodniki bardzo mi się kojarzą z ich kuchnią. W jednej z restauracji zamówiliśmy zupę cebulową i jakie było nasze zdziwienie jak przynieśli nam chłodnik cebulowy ze śledziami!
OdpowiedzUsuńA Twój chłodniczek brzmi zachęcająco :)
zgodnie z przepisem mojej babci nalezy dodac koperek
OdpowiedzUsuń