Na ostatni dzień mojego wolnego postanowiłam przygotować coś słodkiego i pysznego.
A wolnego(z musu) miałam ponad trzy miesiące. Nie zmienia to jednak faktu że gdy myślę o powrocie do pracy przechodzi mnie dreszcz. Nie dlatego że jej nie lubię...ale dlatego że lękam się trochę trudu przyzwyczajania znowu do wstawania o piątej rano...atmosfery laboratorium i po prostu tego że odzwyczaiłam się od tak małej ilości czasu wolnego:)
Aby dodać sobie ducha zrobiłam słodkie ślimaczki.
Oczywiście znikły bardzo szybko...niekoniecznie tylko za moim udziałem.
Ale dwa ocaliłam na pierwsze śniadanie do pracy:)
Składniki:
Na ciasto drożdżowe: 1/2kg mąki
opakowanie drożdży instant
3/4 szkl.mleka
1/2 kostki masła
sól
trochę cukru
Dodatkowo:
masa kajmakowa
płatki migdałów
kardamon
Przygotowanie:
Suche składniki na ciasto polączyć.
Mleko z masłem rozpuścić i przestudzić żeby były letnie(drodżdże wszak żywe są)...
Dodać do suchych składników i zagnieść( tu uwaga, można albo dodawać stopniowo mleko z masłem albo mieć zapas mąki na podorędziu ponieważ mimo tej samej ilości składników często mąka "wchłania" mniej lub więcej płynu...mnie się to zdarza notorycznie...konsystencja ciasta powinna być miekka i elastyczna ale nie maziasta)
Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na minimum godzinę aż podwoi swoją objętość...
Następnie rozwałkować ciasto na prostokąt o gubości ok.1-2 cm..posmarować masą kajmakową...posypać świeżo zmielonym kardamonem( można pominąć ale według mnie daje taki arabski "smaczek' który uwielbiam) i posypać od serca płatkami migdałowymi.
Zwinąć od dłuższego boku w roladkę i kroić grube plastry.
Plastry układać koło siebie w natłuszczonej formie...odstawić na chwilę do lekkiego wyrośnięcia.
Piec ok.20 minut w piekarniku z termoobiegiem w 180 stopniach(jeżeli jes nie rozgrzany to troche dłużej) aż się zrumienią.
Zostawic do całkowitego wystygnięcia(co będzie trudne) bo na zimno zdecydowanie lepiej się kroją i odrywają(jeżeli uzywacie formy z powłoka teflonową róbcie to tylko drewnianym albo silikonowym nożem!)
SMACZNEGO!!!
fajniutkie te Twoje ślimaczki :) laboratorium mówisz? a czym się zajmujesz:)? ja studiuję biologię ale gdzie mnie los zaciagnie nie wiem
OdpowiedzUsuńprawie jak nasze szwedzkie drozdzoweczki :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie ślimaczki, bo można szaleć z nadzieniem. kajmak i migdały - pyszne połączenie!
OdpowiedzUsuńżyczę udanej aklimatyzacji w pracy :)
Wyobrażam sobie, jakie napięcie możesz czuć - życzę Ci aby minęło tak szybko, jak to tylko możliwe.:)
OdpowiedzUsuńŚlimaczki powinny pomóc.
Choć to brzmi w sumie niewiarygodne, żeby jakikolwiek ślimaczek był władny pełnić funkcje katalizatora czegokolwiek, choćby to była normalizacja.;)
A jednak!:)
Serdeczności.:)
Kradnę jednego ślimaczka i lecę zrobić sobie herbatkę do niego ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że szybko przywykniesz do wstawania o tak morderczej godzinie. nie wyobrażam sobie w moim przypadku wstawania tak wcześnie, dla mnie mordercza godzina to 7 rano, a co dopiero dwie godziny wcześniej, także wzbudzasz podziw :) jestem bardzo szczęśliwa, że nie ma krzty cynamonu w tych ślimaczkach, zawsze bowiem ktoś go do ślimaczków i innych zawijasów "na chama" upycha i straciły one już swoją oryginalność z tego powodu. Twojej kompozycji jeszcze nie spotkałam. pozdrowienia! :)
OdpowiedzUsuńTo powodzenia w pracy
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :-) Żeby wstawanie było łatwe a praca miła :-)
OdpowiedzUsuńCo za słodka uczta... Zauważyłam kiedyś ,że dużo łatwiej mi się wstaje do pracy, kiedy sobie wmówię, że jak nie wstanę, to stracę być może jedyną szansę na przeżycie lub zobaczenie czegoś niezwykłego :) Teraz wszystko wprawia mnie w zachwyt, bo codziennie kwitnie coś nowego a ptaki nigdy piękniej nie śpiewają niż o poranku ;D
OdpowiedzUsuńmniam pyszne ! powodzenia w pracy :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w powrocie do pracy :)
OdpowiedzUsuńa ślimaczki uwielbiam, Twoje wyglądają cudnie :)
Ale musiały być pyszne. Dobrego powrotu do pracy!
OdpowiedzUsuńTo się jednak zawsze dzieje po długim wolnym. Człowiek próbuje się nastawić, że "jakoś to będzie", bo jakby miało nie być ;), a jadnak podświadomość bierze górę. Ja miałam teraz - złożyło się tak - 3 tygodnie wolnego i jak myślę o uczelni... no i to samo, co u Ciebie: lubię ją przecież i ludzi też, a jednak nie jest to uczucie pt: "nie mogę się doczekać" :)
OdpowiedzUsuńTymczasem ślimaczki w Twojej wersji wyglądają tak, że już bym sięgnęło po jeden! Wyślij mi telepatycznie, co? ;D
twoje ślimaczki wyglądaja cudownie i tak smakowicie!mniami:)
OdpowiedzUsuńosłodzenie sobie ostatnich chwil "wolności"- bezcenne
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy każde miłe słowo:)
OdpowiedzUsuńDuś:Pracuje w zakładzie patomorfologii(okolice histopatologii), a ty gdzie byś chciała? Jaka masz specjalizację?
Gosia:Prawie jak wiemy robi różnicę, mam nadzieje że w tym przypadku na plus:)
Kaś:dziękuję!
Lekka:Pozdrawiam i dzieki!
Russkaya: i jak herbatka?
Ola:Bardzo lubię cynamon ale nie lubię sie do niego ograniczać:)jest tyle innych pyszności:)
Kabamaiga,Edysqa::)dzięki.
Szarlotek: spróbuje twojego sposobu:)
Shy,Ulcik,MagdaK,Aniu:Bardzo dziękuje i pozdrawiam!
Mollisia:wysyłam telepatycznie cały koszyczek:)
Kuchareczka:bardzo mi miło:0
olciak vel Olcik: dokładnie tak:)
Apetyczne te ślimaczki :) Powodzenia w pracy życzę, wpadniesz w rytm jeszcze zanim zdążysz to zauważyć :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję:)
OdpowiedzUsuńoczywiscie ze na plus!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę śliczniusie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kajmak:) Super przepis:)
OdpowiedzUsuńMuszą być pyszne!
OdpowiedzUsuń