Patrzyła na mnie ze straganu i mówiła: weź mnie! mnie! Nooo!
No to wzięłam...i zrobiłam...tartę botwinkową...a właściwie wiosenną bo oprócz niej znalazł się tam młodziutki szczypiorek, rzodkiewki, koperek i natka...prawdziwe zielone szaleństwo:)
Składniki:
kruche ciasto:
1/2 kg mąki
dwa żółtka+białko
2/3 kostki zimnego pokrojonego masła
szczypta soli
ew.odrobina lodowatej wody
Nadzienie:
pęczek botwinki
Po pół pęczka szczypiorku i koperku
parę rzodkiewek
trochę natki
jajko
śmietana 18%(pół kubka)
oliwa
sól,pieprz do smaku
Składniki na ciasto(oprócz białka) szybko zagniatamy aż do uzyskania konsystencji wilgotnej kruszonki( można calkowicie ale uważam że nie jest to potrzebne) i wkładamy do lodówki na godzinę.
Botwinkę myjemy, siekamy i dusimy na odrobinie oliwy.
Zestawiamy z ognia, dodajemy posiekany koperek,natkę i szczypiorek i pokrojone drobno rzodkiewki.
Doprawiamy wedle uznania:)
Formę na tartę smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą. Schłodzonym ciastem wylepiamy dno i brzegi.Zostawiamy trochę ciasta na kruszonkę.
Nakłuwamy dokładnie widelcem i pieczemy w piekarniku z termoobiegiem nagrzanym do 200 stopni aż się miło zrumieni.
Ja żeby mieć pewność że nie zrobią mi się purchle kładę na wierzch papier do pieczenia i obciążam całość suszoną fasolą albo grochem.
Mam taki specjalny, wielokrotnego użytku;)
Podpieczony spód smarujemy zostawionym białkiem i chwilkę zapiekamy.
Farsz wykładamy na spód z kruchego ciasta, zalewamy jajkiem wymieszanym ze śmietaną( można jeszcze doprawić np. pieprzem) i posypujemy odłożoną kruszonką.
Pieczemy jeszcze ok.15-20 minut:) Kruszonka powinna się przyrumienić a farsz zescalić.
Ciasto było tak dobre że poszło bardzo szybko:) a osób do degustacji nie było wcale tak dużo.
Ledwo zdążyłam sfotografować przekrojoną tartę:D
Smacznego!
ile zdrowia w tej tarcie! :)
OdpowiedzUsuńA najlepsze że to takie smaczne zdrowie:)))
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuńWiosenna tarta super:)
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie :) ja botwinkę jadłam zwykle w chłodniku, nigdy na ciepło
OdpowiedzUsuńFiona,Gruszka z fartuszka: naprawdę polecam...odkryłam botwinkę na ciepło już dawno temu i ją wielbię:)
OdpowiedzUsuńDuś:dzięki!:)
Ja widziałam wczoraj taką wątłą botwinkę, że nie wróżyłam jej nawet tego, że dotrwała by ze mną do w drodze do domu, ale do tarty by się pewnie nadała :)
OdpowiedzUsuńKasiu: wiesz, ja uważam że ciało to nie śmietnik(tak mnie nawet uczono) więc jak była wątła to może lepiej że sobie została tam gdzie była...bedą ładniejsze:) grunt to jakość produktów:P
OdpowiedzUsuńPyszny pomysł na nadzienie. Iście wiosenny :)
OdpowiedzUsuńoj szaleństwo i do tego jakie pyszne;)
OdpowiedzUsuńNa mnie też patrzyła a się jej oparłam. Niestety
OdpowiedzUsuńGosiu,Panno Malwinno: miło mi niezmiernie:)
OdpowiedzUsuńKabamaigo: nic straconego, sezon trwa:)))
mniaaaam daj mi troche
OdpowiedzUsuńNo niestety...nie ocalał ani kawałek...tarta jest już wspomnieniem...:(
OdpowiedzUsuńDanie jest dla mnie zaskoczeniem - bardzo pozytywnym:)
OdpowiedzUsuńAniu: Fajnie, miłe zaskoczenia są bardzo pozytywne:)
OdpowiedzUsuńmożna kawałeczek?
OdpowiedzUsuńPysznie się prezentuje
pyszna wiosna!
OdpowiedzUsuńMargot: Już jest tylko na zdjęciach:))
OdpowiedzUsuńAsiu:Bo wiosna jest pyszna!
Botwinkowa, cudnie :) zjadłabym teraz, zaraz!
OdpowiedzUsuńEvitaa::)hahaha...to tylko kupić ,zrobić i jeść,jeść,jeść,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńoo z botwinką to musiała byc pyszna...;) ja sie chyba we wtorek na rynek wybiorę
OdpowiedzUsuń