poniedziałek, 27 czerwca 2011

Pomarszczone chociaż młode;)-ziemniaki z sosem mojo.

Zrobiłam je kiedyś z ciekawości na rodzinne spotkanie...i potem musiałam robić w nieskończoność...chociaż przyznam się  szczerze że bez większego bólu...bo i mało pracochłonne są (chociaż trochę czasochłonne...) i baaardzo smaczne...
Ale jeśli ktoś liczy kalorie to niech ucieka jak najdalej;)

Ja nie zamierzam.

Pomarszczone ziemniaczki z sosem mojo:



Kilo młodych małych ziemniaków.
Oliwa.
sól,
Ja dodaję też czosnek i tymianek do ziemniaków czego nie ma w oryginalnej recepturze:)

Sos mojo:

2 ząbki czosnku
1 łyżeczka kuminu
1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku
2 łyżki octu( w oryginale z białego wina...u mnie zawsze balsamiczny)
1 łyżka GORĄCEJ wody
1/3 kubka oliwy

Przygotowanie jest banalne.
Piekarnik rozgrzać do 210 stopni z termoobiegiem.
Ziemniaki umyć, osączyć...ułożyć pojedynczą warstwą na blasze. Polać oliwą( i posypać solą,ewentualnie przyprawami).potrząsnąć parę razy żeby ziemniaki były dobrze pokryte mieszanką.
Piec ok. 25-35 minut aż zmiękną, ładnie się przyrumienią i ślicznie pomarszczą.
Ważne jest żeby w czasie pieczenia parę razy potrząsnąć nimi lub je przemieszać.

A żeby zrobić sos trzeba zmiksować czosnek, kumin i paprykę z oliwą ok. 1 minuty.Potem stopniowo nie przerywająć miksowania dodać ocet i gorącą wodę i miksować kolejną minutę...sos nabierze fajnej gładkiej konsystencji.

Upieczone ziemniaki podajemy z sosem:)



To jest dobre!!!

P.S. Oryginał pochodzi z mojej ukochanej książki która zawsze mnie jeszcze potrafi zaskoczyć:
"Dania Jarskie-wielka księga kucharska" konemann

czwartek, 23 czerwca 2011

Gruszko Miłości!!! -bakłażan plus przyprawy

Uwielbiam bakłażany..
Lubię w nich wszystko...począwszy od nazw(najbardziej oberżyna)...przez kolor i gładką, miłą pod palcami skórkę...lubię czekać też aż puszczą "rosę" pod wpływem ziarenek soli...i ich smak...ach, ten smak tak dobrze łączący się z przyprawami, jogurtem, pomidorami, serem, orzechami....

Tym razem jedna z moich ulubionych wersji.



Bakłażan w wersji korzennej.

składniki:

2  średnie bakłażany
sól
1/3 kubka mąki
dwie łyżeczki mielonego kuminu(w wersji oryginalnej kminku ale ja go organicznie nie cierpię)
2 łyżeczki mielonej kolendry
1 łyżeczka chilli(u mnie zastąpiona słodką papryką i pieprzem ziołowym)
olej

do podania:
kubek jogurtu(najlepiej gęstego w typie bałakańskim lub greckim)
posiekana świeża mięta

Bakłażana pokroić na centymetrowe plasterki i obsypać obficie solą.
Odstawić na 15 minut i opłukać.Osuszyć.

Makę wymieszać z przyprawami. Plasterki bakłażana oprószyć mąką i po strząśnięciu jej nadmiaru smażyć  na mocno rozgrzanym oleju na złoto(ok. 3 minut z każdej strony)
 Osączyć na papierowym ręczniku.

Jogurt połączyć z miętą.

Podawać z jeszcze ciepłymi bakłażanami...



To jest boskie:)

Smacznego!!!

P.S. Przepis oryginalny pochodzi z jednej z moich ulubionych książek. Mianowicie z "Dania Jarskie- wielka książka kucharska"(The Essential Vegetarian Cookbook) wyd. konemann.Jednak jest już przeze mnie zmieniany na tyle sposobów że nie wszytkie mogę uznać za bliskie pierwotnej wersji.

środa, 8 czerwca 2011

O rzesz! Orzech!- tartaletki...

Sezonowe owoce są wspaniałe:)
Potrawy z nimi zniewalają i są źródłem zachwytów...ale czasem człowiek chce coś konkretniejszego...również w materii deserowej...
no i mnie też się zachciało:) Tartaletek...jakich? ORZECHOWYCH!



Należę do orzechomaniaków i nie ma wiekszego znaczenia o jakie orzechy chodzi...uwielbiam wszystkie...podłapują się nawet migdały i piniowe...
Ale najczęściej tęsknię do tych znanych z dzieciństwa i własnoręcznie zbieranych przez malutkie łapki: orzechów włoskich.

Znowu sięgnęłam do "Deserów świata" (wyd. Twój Styl ) w poszukiwaniu inspiracji bo wydawało mi się że akurat tam wypieków z orzechami jest całkiem sporo...rzeczywiście...orzechowo na maksa...
Trudno było cokolwiek wybrać z tej mnogości pysznych propozycji...więc troszkę zmodyfikowałam przepisy pod własny gust.

Składniki:

kruche ciasto:
400g mąki pszennej
100g cukru pudru
dwa żółtka
1/3 kostki masła
lodowata woda
sól

Masa orzechowa:
300g zmielonych albo potłuczonych orzechów włoskich(ja użyłam moźdźerza -dało to niejednorodną konsystencję ale bardzo miłą dla oka i podniebienia)
jedno jajko
dwa białka
50g masła
100g cukru pudru

Mąkę,cukier, masło,żółtka i sól rozetrzeć na coś na kształt kruszonki...dodać parę łyżek lodowatej wody( tak żeby dało sie wyrobić zwięzłe ale kruche ciasto)...trzeba to zrobić dosyć szybko.
Wstawić na godzinę do lodówki.

1/4 ciasta odstawić (będzie potrzebne na kruszonkę)
Chłodnym ciastem powyklejać wysmarowane masłem formy do tartaletek( albo dużą formę na tartę)
Ponakłuwać widelcem i piec do lekkiego zrumienienia w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.

Białka ubić na pianę.
Orzechy wymieszać z przestudzonym stopionym masłem, cukrem i jajkiem
delikatnie wymieszać z ubitą pianą(dodawać partiami).
Masę nakładać na upieczone spody i posypywać pozostawioną kruszonką.
Wstawić z powrotem do piekarnika.
Piec aż do lekkiego zrumienienia kruszonki.

To wszystko:)
Tartaletki są pyszne...polecam jeść z bitą śmietaną albo lodami....




Smacznego!

P.S. Nie mogę z czystym sumieniem napisać że przepis pochodzi z książki bo mocno go zmodyfikowałam, był jednak dla mnie  wielką inspiracją:)))

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Truskawki zapiekane z zabajone.

Odkryłam to połączenie z nudów i dlatego że postanowiłam gnana wyrzutami sumienia zeksplorować w końcu poważniej książkę którą dostałam kilka lat temu a do której zaglądam nieprzyzwoicie rzadko.
Tym bardziej że był to prezent od mojego bliskiego przyjaciela który to cudo tłumaczył z francuskiego...mam nawet w środku uroczą dedykację:

"Jako współautor tłumaczenia mam najwyższą przyjemność podarować tę książkę Tobie,
droga K., moja przyjaciółko.
Trafia ona tym samym w najodpowiedniejsze ręce.
Pysznej zabawy i smacznego życzy R.!"

Rozbroił mnie tym wpisem:)

Tak więc siedząc w weekend i narzekając na upał postanowiłam jednak zrobić coś pozytywnego:)

Padło na truskawki....



Jedno ze zdjęć bardzo mi sie spodobało i tak oto odkryłam mój ulubiony jak dotąd deser z tych sezonowych owocków:)


Truskawki zapiekane z zabajone:)

Składniki:

500g truskawek
50 g migdałów w płatkach(moja modyfikacja)

zabajone:
2 łyżki cukru
3 żółtka

Przygotowanie:
Truskawki umyć, obrać i pokroić na pół.
Ułożyć w płaskiej formie do zapiekania przecięciem do góry.
 Posypać płatkami migdałów.

Żółtka utrzeć z cukrem aż powstanie jasny i gładki krem.
Ubijać masę w kąpieli wodnej aż zgęstnieje( u mnie trwało to ok.5 minut)...trochę przestudzić i zalać nią delikatnie truskawki.




Zapiekać(górny nawiew!) przez ok.2 minuty w piekarniku rozgrzanym do temperatury 250 stopni.

To prawdziwe niebo w gębie...soczyste truskawki, chrupiące migdały i słodki, jedwabisty krem zabajone...na wierzchu tworzy się słodka "skórka" którą przebija się łyżeczką, podobnie jak w creme brulee, mając z tego niewysłowioną frajdę.



Smacznego!!!

Przepis pochodzi z książki: "Desery Świata"  Wydawnictwo Książkowe "Twój Styl"

sobota, 4 czerwca 2011

Rabarbarowe tiramisu???

Ponieważ wstyd nie robić rabarbaru póki jest na niego sezon...i ponieważ uwielbiam te łodygi, dokonałam znowu małego mix-u:)
Postanowiłam połączyć zalegające w lodówce mascarpone ze znudzonymi od przebywania w szafce biszkoptami a na koniec dorzucic uduszony rzewień...

Miało powstać coś na kształt tiramisu...i powstało...wprawdzie, moim zdaniem, z tiramisu miało wspólne tylko warstwy,biszkopty i mascarpone:)
Nie przeszkadzało to jednak w tym że było PYSZNE!



Składniki:

Mus rabarbarowy:
500g rabarbaru(oczyszczonego i pokrojonego na kawałki)
pół szklanki cukru(ja użyłam nawet mniej bo lubię kwaśne rzeczy)
2-3 łyżki wody

mus mascarpone:
250g mascarpone
250g mielonego twarogu
cukier waniliowy(opakowanie)

dodatkowo:
biszkopty(dwa opakowania)
szklanka soku pomarańczowego
likier pomarańczowy(ilość wedle upodobania-ja dodałam 3 łyżki)

Robimy mus rabarbarowy:
Rabarbar dusimy na małym ogniu(można na płytce ochronnej) z cukrem i kilkoma łyżkami wody aż zmięknie i trochę odparuje...bardzo często mieszamy bo ma tendencję do przypalania się.
Studzimy.

Robimy krem mascarpone:
Mascarpone miksujemy z twarogiem i cukrem waniliowym.

W naczyniu układamy warstwami:
Biszkpty nasączone sokiem pomarańczowym wymieszanym z likierem, mus rabarbarowy i mus mascarpone.
Kończymy warstwą mascarpone.

Wkładamy na kilka godzin do lodówki.



Smacznego!!!

P.S. Robiłam też  potem wersję z bitą śmietaną gdzie zamiast twarogu do mascarpone dodawałam śmietankę.
Też jest pysznie ale deser ma lżejszą konsystencję i trudniej go podawać. Dlatego w tej wersji lepiej zrobić go od razu w małych pucharkach.